Niesamowicie się podekscytowałam, że będzie trzeba odkurzyc pędzle, wybrac nowe kolory, pomyslec gdzie postawic kanapę, a przy okazji wreszcie będzie mozliwośc zawieszenia tych pięknych zasłon, co to kupione a leżą w szafie, bo u nas okna niewymiarowe... Może zmienimy dodatki w kuchni, a w sypialni wreszcie będzie dosyc miejsca na Nasze wielkie łóżko - oczywiście wykonane w połowie przez mojego Pomysłowego Męża (naturalnie z moim szalonym pomysłem:*), i skończą się siniaki i otarcia na kolanach.
Jak zwykle podczas rozwoju całej już ekscytacji nowym miejscem zamieszkania, wielkimi oknami i własną skrzynką na listy, widziałam już kartony pełne moich pierdółek, zaczęłam nawet przeglądac je wszystkie i segregowac... ile przez Nasze 14 lat znajomości się uzbierało, strasznie dużo...
Szczególnie listów.
Bo od listów wszystko się zaczęło:) Tak dla żartu, ponieważ chodziliśmy do tej samej klasy, wiec spotykaliśmy się codziennie. Ale to dzięki nim, powstała prawdziwa i realna szansa aby się naprawdę poznac. Taki mały Wspominek- Umilinek:)
Pełno książek, moich farb, pudełek, pędzli, już nawet zaczęłam zbierac kartony.
A tutaj twarda i nieruchoma jak skała rzeczywistośc.
Po przeliczeniu, realnym prezmyśleniu, pomarzeniu, kilku drobnych kłótniach i nieporozumieniach nic z tego, zostajemy w naszej dziupli, nazywanej równie często bunkrem.
Mieszkanko małe, niskie - kiedyś tu był garaż, potem pracownia a teraz właśnie sobie siedzę w kąciku jadalnianym. Wszystko ściśnietę, kombinowane, wymyślane i specjalnie projektowane. Nie wspominając o Panach co to szaf nie chcieli zrobic... Brak katów prostych, zima trzeba się dogrzewac, latem nie ma czym oddychac...
Ale to Nasze, nasze wspólne, nasz sufit, nasze meble, poustawiane tak żeby było przytulnie, nasza komoda, nasza sypialnia, z moja piękną fioletowa ścianą, czerwony korytarzyk, gdzie często mogę wpaśc w ramiona mojego Mikołaja (gabaryty prowokują ciągłe korki:*).
Wyjątkowy przedsionek w kolorowe paski, który malowałam tydzień.
I nagle przestałam się zamartwiac, bo w tym cały ferworze nowej kredytowo-finansowo-nowo-mieszkaniowej zapomniałam, że to mieszkanko uszykował dla mnie i dla nas przede wszystkim mój mąż, kiedy przez rok byłam za granicą. Mimo wszelkich nieporozumień - baaardzo się różnimy, jakie towarzyszyły nam podczas upiększania naszego gniazdka byłoby mi smutno zostawi to co nie zmieściłoby się nowym domku. A byłoby tego sporo.
I tak jestem dowodem na to, że jednak jestem niewolnikiem przyzwyczajeń do sytuacji i rzeczy.
Zatem teraz, kiedy emocje jeszcze nie opadły, siedzę i szperam, szukam co by tutaj zmienic, żeby uczcic pozostanie w Bunkrze :)
Na pierwszy strzał poszedł kwietnik, czerwony. Potem znienacka napadł mnie pomysł o nowym regale, bo przeciez miejsce kwietnika jest teraz puste.
Mikołaj za to postanowił wreszcie pozbyc się Regału-Na -Odkładanie, który do niczego nie pasuje, a nie było wcześniej czasu aby pomyslec co z nim zrobic. Tak więc będzie pełnił tą samą służbę, ale w Pracowni, tam gdzie jego miejsce.
Tak więc lista zrobiona, pomysłów pełna głowa, zatem:
Do Dzieła!!
A teraz czas spac...
Dobrej Nocy, Kochani...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny!