niedziela, 31 lipca 2016

Czekolada FIT

Nie wierzyłam, że taka może byc.

Narzuciłam sobie dietę. Nie jakąś tam dietę cud, ani inne dziadostwo, tylko poczytałam, poradziłam sie specjalisty i zmieniłam nieco żywienie pod kątem czysto sportowym.

Jem co mi jest potrzebne, dzięki czemu dobrze regeneruję się po intensywnych treningach, których nie brakuje w ciągu tygodnia.

W sumie mam ich 5 tygodniowo, w tym 3 razy bieganie o różnej sile.

Jak do tej pory działa i do zawodów udało się sie pozbyc 2 zbędnych kg. A wiadomo, że im mniej ma się do dzwigania tym szybciej się biega :)

A jak przyjdzie ochota na słodycze???

To jest taka czekolada.



Tylko 3 składniki:
- olej kokosowy
- daktyle
- kakao.


Daktyle gotujemyw  szklance wody tak długo aż większośc wody wyparuje. Blendujemy i dodajemy kakao i olej kokosowy. Potem wlewamy do formy i wkładamy do lodówki.
2 godziny i niebo w gębie!

Wersję drugą wzbogaciłam o masło orzechowe z kawałkami orzechów. 
Przepyszne! 
I bardzo sycące. Można tez stosowac do smarowania kanapek.

Polecam!



czwartek, 28 lipca 2016

Kocyk/Kołderka/Kapa

Jest maszyna do szycia, jest materiał, jest pomysł i są chęci. Chociaż dzień nie bardzo, bo 2 razy żle wymierzyłam i skroiłam materiał ;) Nic nie szkodzi, bo potrenowałam szycie ;)

Czas też się znalazł i powstał nowy komplet - poduszka i kocyk/kołderka na cieple dni.

Właściwie to powstały 3 poszewki ;) Bo tak już mam, że jak się z czymś rozpędzę...
Ale każda kolejna wygląda coraz lepiej :)





Minky został z innego projektu, więc postanowiłam go wykorzystac. Mimo, że bawełnę wybierałam razem z Heleną to jednak po 2 tygodniach stwierdziła, że nie podoba jej się ten komplet i woli różowy...

Wiadomo jaki będzie kolejny komplet ;)

Dziękuję za rady dotyczące maszyny do szycia. Oddałam do specjalisty , wyregulował i chodzi pięknie!
Dziękuję Wam bardzo :)

Amok ;)

Też tak macie? Kiedy wszystko nagle staje na głowie, sami nie wiecie co robic?

Dramatyzuję, bo Hela spała u babci a kiedy rano się obudziłam to latałam jak kot pęcherzem, bo sama nie wiedziałam co robic!

Czy sprzątac, zrobic obiad, odkurzac... Nie, najpierw kawa i śniadanie...

Ale najpierw zakupy, czy zaczac pichcic tartę... a może zdążę umyc podlogę...

Ehhh - matka waratka ;)


Wczorajszy dzień pod znakiem różu :)

A teraz zdjęcia z balkonu. W tym roku z racji mnóstwa treningów i warzywniaka został niestety trochę potraktowany po macoszemu. Ale pięknie dojrzewają na nim pomidory, papryka i poziomki :)

















Na szczęście balkon jest wyjatkowo duży, wlaściwie to wyjątkowo szeroki dzięki czemu spokojnie mieszczą się gigantyczne pomidory, kwiaty, stolik z krzesłami i suszarka na pranie. A jak już to wszystko ustawimy to znajdzie się miejsce na mały basenik lub miskę z woda aby Hela w upalny dzień mogła się pochlapac :)










środa, 27 lipca 2016

Siedze i nadrabiam

Zaległości. Tyle do opisania, tyle do opowiedzenia, do pokazania...
A tak mało czasu.
Efekt jest tego taki, że zdjęc mam tyle, że nawet nie obejrzałam wszystkich. Większośc jeszcze uwięziona w aparacie...
Bo jak czegoś nie zrobię od razu, nie zapiszę, to umyka szybko, za szybko, wśród innych pomysłów.

Rok - tyle przeleżały plastikowe butelki, włóknina, materiał na stryszku.

Pomysł był, maszyna była, nawet apteka internetowa postanowiła zrobic mi niespodziankę i jako uzupełniacz do paczki wrzuciła kawał sporej włokniny, którą aktualnie poszukiwałam :)

I jak zwykle spontaniczna decyzja i jest.

PUF.


Trochę było przeprawy aby ubrac PUF-a ;) 
Generalnie, choc troche trzeszczy - już wiem co poprawic to i tak najchetniej jest wykorzystywana przez Helenę. - jako stolik, blat to robienia ciasteczek, siedzenie. No i zaletą jest to, że jest bardzo lekka i łatwa w przenoszeniu 


No i szlag...
Specjalnie dokumentowałam cały proces, aby zrobic z niego tutorial...
I szlag trafił wszystkie zdjęcia...

Może uda się odzyskac...
Ale inspiracje znalazłam w internecie.



poniedziałek, 25 lipca 2016

Pulowerek

Z bawełny marceryzowanej. Już o nim wspominałam.


Pogoda kapryśna, ale udało się zrobic kilka zdjęc. rzecz jasna nie na modelce. Modelka bardziej kapryśna od pogody ;)


Postanowiłam zrobic dłuższy tył.
Za drugim razem wyszedł lepiej. Bo oczywiście pierwszy sweterek został spruty ;)


I żałuję bardzo, że nie ma już włóczki o takim barwieniu. Bo chyba chcę taki sam! :)


Z tyłu zapinany na mały guziczek.


Postanowiłam użyc cieńszych drutów. Jest bardziej mięsisty i grubszy. Podoba mi się, mimo, że nie lubię dziergac na cienkich drutach.


Prosty wzór i forma miały badziej skupic uwagę na kolorach :)
Chyba się udało :)



niedziela, 24 lipca 2016

Dużo się dzieje...

A czas tak szybko płynie.
Za chwilę sierpień, a cały lipiec gdzieś mi umknął.

Ostanie 3 miesiae to czas intensywnych przygotowań. Wraz z grupa biegową, do której należymy z mężem, przygotowywaliśmy się do wyjątkowego biegu. Były to Mistrzostwa Polski w sztafecie półmaratońskiej. Udało się, no prawie, mamy wicemistrzostwo!!! Przygotowania były ciężkie, intensywne, ale nie poddalismy się. I chociaz byliśmy przygotowani na mistrzostwo, to wystarczyła chwila nieuwagi i przegraliśmy o długośc buta.
Teraz mamy potwierdzenie, że cięzka praca naprawdę daje efekty, bo posżło nam zdecydowanie lepiej niż ocenialiśmy :)

 Brawo My :)


Teraz czas na kolejne plany biegowe :)


A w ogrodzie busz!
Czasu wystarcza na tyle aby podjechac raz w tygodniu i ogarnąc. Czasem jeden dzień to za mało.
Ale jest teraz ten cudny moment, kiedy więcej plonów niż pielęgnacji ;)



Gladiola - zakupiona z wyprzedaży w "Biedrze" ;) Kolor ma niesamowity!




Ostre papryczki - nie wiem jak to się stało, ale tylko one zdołaly przetrwac majowy przymrozek. W efekcie mam ich chyba z 10 krzaczków ;)


Chyba konieczny jest kosz na zbiory, Ten większy ;)



Dalia, malutka ale jak widac daję rade. Również prrzecena w wyżej wspomnianycm sklepie ;)





A tutaj już w świetle zachodzącego słońca.

Choc pracy jest naprawdę sporo to uwielbiam ten busz :)

Miłego dnia!




piątek, 15 lipca 2016

Leje

Nooo od nocy. Cały czas równiutko pada deszcz.
Lubię takie dni w środku lata, można odetchnąc, uspokoic się i dzień tak leniwie płynie. Miło mi się kojarzą takie dni.

Włąsciwie sama nie wiem dlaczego, w końcu nic specjalnego się nie działo. Wstawaliśmy trochę poźniej, mama pozwalałanam pospac dłużej, potem dzień był leniwy, chłodny i mokry :) Ale to naprawde bardzo miłe wspomnienia :)

Miesiac minął od ostatniego wpisu a sporo się dzieje :)
Powstały 2 nowe sweterki dla Heleny

I prawie 2 dla mnie - okazało się, że czarną bawełnę już do czegoś wykorzystałam i na sweter dla mnie nie wystarczy ;)

Nic nie szkodzi, znalazłam jakąś rozgrzebaną robótke. Jeszcze raz przymierzyłam, pomyślałam i sprułam:) Odjęłam kilka oczek i działam dalej.

W warzywniaku - dżungla i busz! Muszę zakładac odblaskową koszulkę, żeby inni mogli mnie znaleźc ;) No i nastał ten cudowny czas, kiedy obiad dyktują nam zbiory - młode marchewki, buraczki, szpinak nowozelandzki i cukinia :) Czekam na pomidory i ogórki :)

To od czego zacznę?
Może trochę sweterka?

Włóczka: Alize Batik - zakupiona 3 lata temu w Biferno i niestety ten kolor jest juz niedostępny. A szkoda, bo sama chętnie bym nosiła.

Druty: 2,5 mm
Wzór: Własny.
Modelka- taka co się nie potrafi zatrzymac ;)











Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...