środa, 13 lutego 2013

Coś się poruszyło...

Moja mama wreszcie sprzedała dom. Nie, nie mój rodzinny w którym się wychowałam, ale kolejny, mały piękny domek, w środku lasu. Trochę szkoda, bo miejsce naprawdę urocze i taras i mały ogród i jezioro blisko, ale niestety finanse i szara rzeczywistośc nie pozwalały się w tym cieszyc w pełni.
Ale oznacza to kolejne zakupy, remonty, wybieranie, przeliczanie, dobieranie, przymierzanie, zamawianie...

Tak mówiąc między nami - dobrze, że mam to już za sobą!
Większośc prac  w naszym mieszkaniu zrobiliśmy sami i może stąd moja niechęc do kolejnego malowania, przyklejania, układania i docinania... Pewnie tak. Ale myślę, że nie ma większej radości i satysfakcji niż oglądanie tego co gdzieś kiedyś biło się po głowie a teraz już jest i to wykonane własnymi rękami:D

Przy okazji wpadł mi do głowy pomysł na wymianę mebli w salonie i wreszcie zrobienie coś z pracownią.
W kwestii drugiej plan nieco mętny... ale poczekam, pewnie sam się wyklaruje:D

Upiekłam ciabattkę. Teraz negocjacje aby nabyc maszynę o nazwie "pannini maker" - trwają :)
Ostatnią bułę zjadłam z pastą w wędzonego pstrąga....hmmmm pycha.


Wiem ja ostatnio ciągle o jedzeniu! Ale taki czas, przesilenie wiosenne czy coś ...
Ale zaczynają mi się w głowie tłuc pomysły... na razie kilka ale z dnia na dzień jest ich coraz więcej :)
Więc nie klikam już za dużo bo mi rozsadzi makówkę!!!
Miłego dnia!

środa, 6 lutego 2013

Moderacja...

Komentarzy - włączona!
Mam nadzieję, że nie zniechęci Was to do pozostawiania słowa po sobie. Kiedy po raz kolejny odpowiedziałam na komentarz zostawiony kilka miesięcy temu, postanowiłam skorzystac z techniki. W ten sposób wszystkie komentarze zostaną przeze mnie przeczytane i żaden mi nie umknie ;)
Druga sprawa jest taka, że zaczynają mnie męczyc wszelkie dziwne reklamy i tego postanowiłam również  uniknąc.

Zaczynam powitanie wiosny. Na Waszych blogach widac już pisanki ozdoby wielkanocne, przygotowania do świąt. Zapewne obudzę się w ręką w nocniku jeżeli nie pójdę w Wasze ślady... nie pierwszy raz oczywiście.
Ja postawiłam na zieleń! I na zioła zaczynam wielke sianie, żeby mogła latem delektowac się pysznym masłem szałwiowym - oszalałam na jego punkcie!! Przepis dzięki Green Canoe.
Nie wspomnę o domowej roboty pesto...hmmm niebo w gębie!!

Uwielbiam łososia zapiekanego w foli pod pierzynką z pesto bazyliowym.... przepyszne!

W niedzielę była pełna improwizacja, bo bazylię wykupiło całe moje miasteczko - wszyscy pestowali, czy jak??
I zaimprowizowałam  łososia pod pierzynką z tapenady ( czarne oliwki, suszone pomidory, oliwa z oliwek i czosnek). Potrzeba matką wynalazku i... czyścicielem lodówek ;)

I wyszła akcja : Polej zdrowo ziemniaka!  Nie tłuszczem, nie sosem z mąki ale świetnym jogurtowo - koperkowym sosem, z odrobiną czosnku. Pycha!

Kombinacja smaków baaardzo bogata:D Ale smakowało i to najważniejsze :)


Moja nieumiejętnośc robienia zdjęc jedzeniu i potrawom bardzo mnie... wkurza.
Nie pozostaje nic innego jak się tego wreszcie nauczyc!


A Tutaj pyszna i szybka fantazja. Chodziła za mną 2 dni, aż ją wreszcie ukręciłam:)
Szarlotka z musem z papierówek i odrobiną cytryny. Mówię Wam pycha! Idę sobie nałożyc ostatni kawałek:D


Przy okazji w sklepie "w kropki" zakupiłam sobie zestaw świetnych i niedrogich blach do ciasta. Jedna właśnie pod szarlotką a druga nieco mniejsza w kształcie serca - do czego ja ją wykorzystam? Jeszcze nie wiem :) 
No i rozkoszuje się od wczoraj pysznym sokiem ze świeżych pomarańczy i grejfrutów, bo wyżej wymieniony cudowny sklep miał również w swojej ofercie elektryczną wyciskarkę. Polecam! Nie jest to cud techniki ale sprawuje się do tej pory świetnie.

Milego dnia!

poniedziałek, 4 lutego 2013

"Nic się nie dzieje...nanananaa..."

Tak było wczoraj. Bardzo słonecznie i wykorzystaliśmy na spacer, krótki, ale na chwilę naładowałam baterie.

No i wczoraj Zdolne Babki znów szalały tym razem w Sztukoladzie w Poznaniu. Możecie zerknąc na krótki filmik z lokalnej tv o Tutaj.

A dzisiaj? Szaro, buro i nijako... i samopoczucie znów zniżkuje...:(

Ale wełna odebrana, zatem do dzieła, trzeba się zmusic, bo klienci czekac nie będą aż wszystko mi się poukłada.

A układa się bardzo leniwie...

Tym czasem moje samopoczucie chyba idealnie odpowiada temu zdjęciu. Zdjęcie przywiezione  z okolic Ojcowa. Wywołuje u mnie niepokój... Co myślicie?



Ogłoszenie drobne!
Mam do odsprzedania książki dla przyszłych mam. Książka pierwsza jest o odżywianiu a druga dotyczy jogi dla kobiet w ciąży.
Cenę ustaliłam naprawdę symboliczną: 15 zł plus koszty przesyłki. Czy znajdzie się ktoś chętny?
Proszę odzywajcie się na adres: deilephila@interia.pl



A tutaj do zaopiekowania się -  Anioł i reszta w przyjemnych wiosennym motywach.







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...