środa, 31 sierpnia 2011

Ale przytulnie!!





Niesamowicie mi miło, kiedy zapraszam kogoś do naszego małego mieszkanka i słyszę: " Ale macie przytulnie!"
Nie modnie, trendy, ciekawie, porządnie ale właśnie przytulnie. To dla mnie największy komplement. No i znów go usłyszałam :)

Teraz mam jeszcze większą ochotę na wymyślanie czegoś nowego, na aranżację, Mojego, Naszego pierwszego mieszkanka. Szkoda mi będzie jednak tych wszystkich wspomnień w starym "bunkrze" no i bliskości pracy, znajomych i tarasu, który tak pięknie zieleni się za oknami.

Tym czasem sprzęty kuchenne zamówione:) Będę miec wielki okap:) Kuchnia wg naszego projektu oczywiście, bo ja strasznie duuuuużo miejsca potrzebuję na przygotowywanie. Jak zwykle wyprzedaże żądzą i dzięki temu przepiękny komplet na balkonik czeka w kącie. Pomysły na nowe poduszki, nowe dekoracje no i nowe kolory:)

Ciąża skierowała mnie na nieco inne kolory, a szczególnie na zielony i niebieski. Gdzieś ciągle odkrywam ich nowe odcienie i niesamowicie przyciągają mój wzrok:) Teraz widzę w wyobraźni ożywioną łazienkę turkusami i limonkowym kolorem... Ahh i tak sobie myślę.

W międzyczasie zapraszam do Wreszcie uaktualizowanej mojej galerii w :

http://www.artstacja.pl/

oraz tutaj:

http://prototyp.pl/

Czas odkurzyc light-box, własnej roboty oczywiście:) i wykonac porządne zdjęcia biżuterii, która obecnie krąży gdzieś po świecie:)

Poniżej naszyjniki, które zapewne już widzieliście, ale nadal szukają pięknej szyi, aby móc ją podkreślic:)


Ceramika, agat, muszla, turkus, srebro, kwarc.


Agat, muszla, howlit, hematyt, jadeit, srebro, sardonyks.


Howlit, perła szklana, koral biały, muszla, srebro.


poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Karmnik zawisł


A tak oto i wygląda zawiśnięty:)

niedziela, 28 sierpnia 2011

Zebrac się nie mogę....i wire wripping:)


Czas zaczyna pędzic. Moim ulubionym pytaniem jest ostatnio: jaki dziś dzień?:)
Czas to da mnie ostatnio pojęcie względne. Walczę dzielnie z hormonami, bo są w opłakanym stanie. Kolejne tygodnie rozróżniam poprzez wizyty u lekarza:/ A Bąbel szaleje, chyba razem z moim skaczącym nastrojem... No i za mamusią, będzie chyba nocnym markiem:) Bo noc lubi najbardziej, spędzając je na fikołkach, wyskokach i kopnięciach:)

Przygotowania do przeprowadzki w toku. Jak zwykle martwię się na zapas, czy zdążymy do rozwiązania. A rozwiązanie przyspieszone no i niestety bez wyboru dokonanego przeze mnie. Kolejny stres...

Tydzień zapowiada się sklepowo, bo czas zacząc przeprowadzkowe zakupy. Na szczęście większośc wybrana i zatwierdzona przez dwie najważniejsze osoby w domostwie. Mam nadzieję, że reszta pójdzie z górki:)



A ja w ramach wolnegooooo czaaaaasu, którego mam pod dostatkiem, postanowiłam pójśc na kolejne warsztaty kreatywne. Jak zawsze czekam z niecierpliwością na wikliniarstwo, i ceramikę. To jest to co najbardziej mi odpowiada.
Tym razem postanowiłam spróbowac Wire Wripping. Jak zawsze było milutko i sympatycznie, mimo, że opuszków palców nie czułam przez kolejne 2 dni:) Coś wyszło... Jak na pierwszą próbę, całkiem nieźle, chociaż po 3 godzinie zwijania, przytrzymywania i łamania się drucików, palce odmówiły posłuszeństwa..

Zamówienia czekają:)
A poniżej ostatnie zaplątania koralikowe:)










sobota, 20 sierpnia 2011

Spalone...

Na wiór. Tak się strasznie podekscytowałam tymi powidłami, ale jednocześnie moim pierwszym wzorem norweskim na czapce no i pomysłami na nowe naszyjniki, że spaliłam powidła. Zła jestem bo je uwielbiam, no i nadźwigałam się śliwek, a były takie pyszniutkie... Ale cóż następnym razem będę się fokusowac na JEDNYM, a nie na trzech rzeczach.
Garnki czyszczą się już prawie tydzień... Myślę, że jest szansa aby je jeszcze uratowac:) Staram się jak mogę:)

No a dziś pięknie, pogoda sierpniowa, kojarzy mi się z wycieczkami rowerowymi i koszmarnie tęsknię za moim dwukołowcem:/ Mój mąż właśnie pedałuje... Potem mecz siatkówki... Kosz zamontowany, piłka napompowana... Ahhhh jak mi tęskno...

Tymczasem ja zapakowałam drożdżówki ze śliwkami, tarty z soczewicą i resztę ciasteczek z jabłkami, żeby wspomóc cyklistów na mecie:) No cóż mi zostało, radośc z pichcenia, zamiast pedałowania.





poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dzwonek karpacki, który przetrwał:)


W zeszłym roku nic. Przeżył zimę i teraz takie małe cudo kwitnie :)

Wyspałam się:)

Dwie nocki zarwane. Najpierw wesele, potem goście...i zaproszenie na kolejne:) Bąbel zostanie małym imprezowiczem no i Pierwszy Kopniak za Nami. Musiałam poszalec na parkiecie i przejechac 100 km, żeby odezwał się tak mocno:)

A oto prezent dla Ani i Rafała z okazji Ślubu.
Było pięknie, smacznie, ciepło i milutko:) Dziękuję:)





czwartek, 4 sierpnia 2011

Ałaaaa...

No tak... nogi nie mogę podnieśc, bo Bąbel uciska na nerw... Co chwilę zmieniam pozycję, nie mogę usiedziec w miejscu. Ale udało się wyskrobac kilka nowych tworów. Oto one. Wszystkie oczywiście do nabycia:)

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Summer time



Po deszczach kwiaty wyglądają pięknie:)

Fiu, fiu i palce pokłute:)














Pogoda mobilizuje do twórczości no i tak ją właśnie wykorzystuję:)
Wieczorami czytam, wtedy mam ciszę a dziś zaczęłam myślec o pierwszym sweterku:) Wełna jest, żółciótka , turkusowa... Coś zapewne wymyślę:)

Zdjęcia są w kolekcji wiosennej - dopiero teraz udało mi się je wykonac:)
Oraz najnowsze twory.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...