czwartek, 30 czerwca 2011

Smucę się - będzie mały smutas...



Staram się jakoś mobilizowac. Prawie codziennie poświęcam 1,5h na spacery nad jeziorkiem, miejskim co prawda ale ptaki tam śpiewają.
Wokół słyszę, przeżyłam to, tamto, będzie lepiej, bądź cierpliwa, ciąża to nie choroba, potem sama radośc... Wiem, w końcu nie takie dramaty ludzie przeżywają. Wiem, bo w branży pełnej cierpienia, bólu i rozpaczy działam codziennie. No teraz już nie i może dlatego taka jestem niepogodzona, że pracowac mi nie dają. W pracy odpoczywałam od reszty, w domu, odpoczywałam od pracy.

Przewróciło się wszystko do góry nogami, a bóle głowy, które wyłączają mnie na 2 dni nie pozwalają racjonalnie myślec, egzystowac... A wytrzymała jestem na ból, w końcu nie jedną operacją mogę się pochwalic... Znacie może jakieś sposoby jak sobie w tymi bólami poradzic? Może czegoś jeszcze nie próbowałam...

Martwię się zbyt dużo. Wiedza czasem nie pomaga w takich rozważaniach...
Za dużo prób za mną darowanych przez fortunę, jestem zmęczona ciągłymi próbami na każdym kroku, które sama nie wiem czy mnie wzmacniają czy zaczynam już się wypalac, popadając w rutynę.

Marzy mi się spokój umysłu i duszy... i mojego ciała, żeby już był happy end...

wtorek, 28 czerwca 2011

Uwielbiam zapach wiatru






Dawno nie byłam na wsi, takiej prawdziwej, gdzie wokół są same pola pełne łanów zbóż. Słychac niesamowite dzwięki jak świerszcze, szum liści, klekot bocianów i innych ptaków, no i ten zniewalający zapach wiatru. Bo wiatr pachnie, pamiętam to z dzieciństwa i bardzo mi tego brakowało.
Na wyjeździe na wieś pogoda była kapryśna, raz deszcz, raz słońce. Ale zapachy były cudne:)
U mnie tylko szum samochodów, czasem jakiś niecierpliwy kierowca nadużywa klaksonu albo ten zajęty - w ostatniej chwili ostro hamuje.

A ja? Spacerami się rozkoszuję:) Dochodzę do siebie, mimo, że ostro brzuch zaczyna mnie wyprzedzac. Smaki, apetyty wracają i najważniejsze energia:)

Nawet taras zaczyna już wyglądac bardziej letnie, ponieważ nie mogłam się opanowac kupiłam kilka kwiatków: petunie, lawendę, fuksję. Z racji naszej niedługiej już przeprowadzki miałam nic nie kupowac, ale jak zwykle nie wytrzymałam:)
I taras zaczęły odwiedzac motyle:)


czwartek, 23 czerwca 2011

kolejny raz:)


Piękne torebeczki i mam na nie chrapkę:)

Candy


Znów próbuję szczęścia:)

wtorek, 21 czerwca 2011

candy....ah candy...



Próbuję szczęścia kolejny raz:)

poniedziałek, 20 czerwca 2011

candy


Uwielbiam lawendę i oczywiście zgłosiłam się:)

czwartek, 2 czerwca 2011

Anielica


Kolejne... Może tym razem się poszczęści:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...