Bardzo lubię ten kolor.
I jak się okazało nie tylko ja. Helena wyssała to z mlekiem matki, bo był to pierwszy kolor, który nazwała zrozumiale - reszta kolorów ma swoje magiczne nazwy z jej własnym języku ;) No i lubi go bardzo.
Mlecze czyli mniszek lekarski, który uwielbiam! Kojarzy mi się z ciepłem, domem rodzinnym, ogrodem i słodkim syropem na kaszel mojej mamy :)
A wczoraj było tak...szaleństwo jakieś!!! :)
Ale jakie cudowne to żółte szaleństwo!
wtorek, 28 kwietnia 2015
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Z innej bajki :)
Co za wstyd!
Czapki majowej nie widać jeszcze. Kilka robótek rozgrzebanych...
Nowe mohery tłoczą się w koszu, gotowe do przerobienia...
A ja biegam :)
Tym razem Warszawa.
Warto było to zobaczyć, poczuć atmosferę i wystartować, mimo, że było tak tłoczno i ciasno, że trzeba było uważać na łokcie :)
To mój najwierniejszy kibic... Zawsze cezka na medal :)
Kolejny medal do kolekcji :)
Czapki majowej nie widać jeszcze. Kilka robótek rozgrzebanych...
Nowe mohery tłoczą się w koszu, gotowe do przerobienia...
A ja biegam :)
Tym razem Warszawa.
Warto było to zobaczyć, poczuć atmosferę i wystartować, mimo, że było tak tłoczno i ciasno, że trzeba było uważać na łokcie :)
To mój najwierniejszy kibic... Zawsze cezka na medal :)
Kolejny medal do kolekcji :)
Miłego wieczoru!
wtorek, 14 kwietnia 2015
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Sweter mgiełka :)
Jest!
Pierwszy mój projekt od początku do końca.
Pierwszy sweter bez szwów.
I wszystko się udało!
No i się podoba.
Uwielbiam kiedy klientka spogląda po raz pierwszy na sweter i mówi " O taki właśnie mi chodziło"!!
Włóczka:
Druty: 5,5
Projekt: Własny.
Pierwszy mój projekt od początku do końca.
Pierwszy sweter bez szwów.
I wszystko się udało!
No i się podoba.
Uwielbiam kiedy klientka spogląda po raz pierwszy na sweter i mówi " O taki właśnie mi chodziło"!!
Włóczka:
Druty: 5,5
Projekt: Własny.
sobota, 4 kwietnia 2015
Czapka nr 6
Czapka kwietniowa musiała być w temacie!
I jest w zajączki!
Wzór od razu skradł mi serce!
Wzór: Raverly
Włóczka: Kotek
Druty: nr 3,00
I jest w zajączki!
Wzór od razu skradł mi serce!
Wzór: Raverly
Włóczka: Kotek
Druty: nr 3,00
czwartek, 2 kwietnia 2015
Prima aprilis!
No żart jak widać był kiepski, za to Wasza czujność niesamowita :)
W śniegu, dziergam kolejne pomysły - tak Kasiu J, mam ich jeszcze sporo ;) skąd wiedziałaś??
Choć wydarzenia ostatnich dni nieco mnie rozbiły... :(
Ale nie o tym...
Tym czasem ja znowu w proszku! W święcie przekonana, że do świat zostały jeszcze 2 tygodnie, przeżyłam szok patrząc na ludzi z palmami wędrującymi do kościoła!
Chyba jeszcze nie zdołałam otrząsnąć się z szoku, bo nadal jestem w proszku...
Od jakiegoś czasu mam tez postanowienie im mniej tym lepiej.
I nie mogę patrzeć na te ilości pochłanianego jedzenia a potem wyrzucanego po świętach... No serce mi pęka... Co może, ląduje w zamrażalniku ale najlepiej zrobić tyle ile będziemy w stanie przerobić/przejeść.
Muszę powiedzieć, że to naprawdę wspaniałe uczucie, kiedy zje się to na co czeka się cały rok a brzuszek pracuje normalnie i spodnie wchodzą na tyłek po świętach ;)
Faktem jest, że za 2 miesiące czeka mnie kolejne wyzwanie sportowe - półmaraton mój pierwszy. Zapisana, numer startowy przydzielony, treningi w toku ale 3 kg jeszcze do pokonania :)
Zdecydowanie obżarstwu mówimy nie, bo obżeranie się to nie jedzenie :)
A tym czasem wariacja na temat łososia. Moje dziecko wcinało aż jej się uszy trzęsły, choć ostatnio staje się wybredna... a ma dopiero 20 miesięcy!!
Czosnek na patelnię, potem suszone pomidory i kilka surowych. Lekko podsmażamy, dodajemy to co zostało z wczorajszego obiadu - np brokuły ;) i upieczonego wcześniej łososia. Na koniec wrzucamy na patelnię ugotowany wcześniej makaron i podlewamy śmietanką 12%. Doprawiamy, dodajemy trochę startego parmezanu i proszę! Obiad gotowy :)
Smacznego :)
W śniegu, dziergam kolejne pomysły - tak Kasiu J, mam ich jeszcze sporo ;) skąd wiedziałaś??
Choć wydarzenia ostatnich dni nieco mnie rozbiły... :(
Ale nie o tym...
Tym czasem ja znowu w proszku! W święcie przekonana, że do świat zostały jeszcze 2 tygodnie, przeżyłam szok patrząc na ludzi z palmami wędrującymi do kościoła!
Chyba jeszcze nie zdołałam otrząsnąć się z szoku, bo nadal jestem w proszku...
Od jakiegoś czasu mam tez postanowienie im mniej tym lepiej.
I nie mogę patrzeć na te ilości pochłanianego jedzenia a potem wyrzucanego po świętach... No serce mi pęka... Co może, ląduje w zamrażalniku ale najlepiej zrobić tyle ile będziemy w stanie przerobić/przejeść.
Muszę powiedzieć, że to naprawdę wspaniałe uczucie, kiedy zje się to na co czeka się cały rok a brzuszek pracuje normalnie i spodnie wchodzą na tyłek po świętach ;)
Faktem jest, że za 2 miesiące czeka mnie kolejne wyzwanie sportowe - półmaraton mój pierwszy. Zapisana, numer startowy przydzielony, treningi w toku ale 3 kg jeszcze do pokonania :)
Zdecydowanie obżarstwu mówimy nie, bo obżeranie się to nie jedzenie :)
A tym czasem wariacja na temat łososia. Moje dziecko wcinało aż jej się uszy trzęsły, choć ostatnio staje się wybredna... a ma dopiero 20 miesięcy!!
Czosnek na patelnię, potem suszone pomidory i kilka surowych. Lekko podsmażamy, dodajemy to co zostało z wczorajszego obiadu - np brokuły ;) i upieczonego wcześniej łososia. Na koniec wrzucamy na patelnię ugotowany wcześniej makaron i podlewamy śmietanką 12%. Doprawiamy, dodajemy trochę startego parmezanu i proszę! Obiad gotowy :)
Smacznego :)
środa, 1 kwietnia 2015
To już jest koniec...
I nie ma już nic...
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, za dobre słowo, przede wszystkim za tyle słów uznania mojej ciężkiej acz miłej pracy.
Było mi z Wami cudownie.
Postanowiłam zakończyć prowadzenie bloga...
Brak czasu...
Brak pomysłów...
Brak rynku zbytu...
Można to nazwać jakkolwiek komu pasuje.
Dziękuję Wam.
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, za dobre słowo, przede wszystkim za tyle słów uznania mojej ciężkiej acz miłej pracy.
Było mi z Wami cudownie.
Postanowiłam zakończyć prowadzenie bloga...
Brak czasu...
Brak pomysłów...
Brak rynku zbytu...
Można to nazwać jakkolwiek komu pasuje.
Dziękuję Wam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)