czwartek, 6 maja 2010
wrrr i brrr...
Zdjęcia powyżej, są z dnia 3-go:)
Dzień iście barowy, lub kawiarniany jak kto woli.
Ja dziś siedzę nieco zasmucona, dziura w dziąśle, choc niewielka boli, po wyrwanym zębie no i kolejna odmowa dzisiaj.
Ponieważ nie zwykłam siedziec na płaskich pośladkach w domu, postanowiłam dojśc do siebie po operacji, w końcu już niedługo trzeba będzie wrócic do pracy i potrzebne będzie odbudowanie mięśni, które musiałam oszczędzac.
Pierwsze podejście.
Dostaliśmy zaproszenie na3 zajęcia aikido, jak dla mnie bomba! Nawet kijoszek do walki sprezentował mi mój Mąż - w dośc nietypowy sposób ale o tym później:)
Ale niestety, zbyt ciężko, zbyt intensywnie.
Drugie podejście.
Fitness dla Kobiet, małe kameralne, prowadzą go 3 przemiłe młode kobietki i matki. A tutaj znów nic, trzeba odczeka do pół roku, aż się wszystko odbuduje, blizna się wzmocni.
Trzecie podejście.
Pilates. I znowu nic. Muszę poczekac jeszcze miesiąc co najmniej.
A mnie energia roznosi! No może nie dzisiaj...
Alę jak mi trudno odnaleźc się w sytuacji dla mnie nowej, bo zawsze coś na boku kręciłam;)
Zawsze było bieganie - a tutaj buty się kurzą, nowe koszulki czekają na wypróbowanie i znowu nic ze startów w tym roku. Znowu będzie trzeba poczekac do przyszłego roku...:(
Potem basen, mimo, że boje się wody, ale pływam:) Rower, siatkówka, koszykówka, piłka ręczna piłka nożna... Ahh a energia się kumuluje... w wałeczkach na brzuchu szczególnie:)
Ale sukcesem moim małym jest jedzenie słodyczy a konkretnie żelków (mniami!) raz w tygodniu, Żadnego podjadania no i spaceryyyyyyyyyyy, ale ile można spacerowac? Szczególnie jak dusza rwie się do biegu....??
Ale dni takie jak dziś też są potrzebne. I taki był mój plan...Mąż wróci z pracy, zjemy coś dobrego, posiedzimy, pogadamy, potem herbatka pod kocykiem i poczytamy razem. Wcześnie dzisiaj wstał - pomyślałam, więc i będzie miał na leniuchowanie ochotę.
A tym czasem , wpadł z prędkością kamienia wystrzelonego z procy, szybko się przebrał i...działa nadal na tarasie, w deszczu, zimnie i z cieplutką kawusią od żonki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny!