Oglądając ostatnio blogi fascynujących ludzi natknęłam się na niemiły komentarz.
Ktoś napisał, że fajnie jest miec dużo pieniędzy i móc wydawac na co się chce, a ten ktoś jak kupi sobie 2 sadzonki to nie starcza mu potem do pierwszego...
Zdaję sobie sprawę z tego, że tak jest. Sama przeżyłam ciężkie chwile z moja rodziną. Bywały tygodnie, kiedy jadło się tylko naleśniki, i kombinowało się jak tutaj kupic buty na zimę, zeszyty do szkoły, i opłacic rachunki, na które nigdy nie starczało.
Nie będę się w to zagłębiac bo nie chodzi mi, żeby teraz wywoływac u kogoś litośc.
Tak było i była to częśc mojego życia i tak to traktuję.
Zmierzam jednak do tego, że dużo mnie to nauczyło. Z braku pieniędzy nauczyłam się dziergac, bo tak było taniej, szczególnie z wełna kupowaną na wyprzedażach (co oczywiście kontynuuję do tej pory). A potem w szaleństwie dziergania robiłam rodzinie i znajomym małe prezenty na święta, urodziny, imieniny. Dało mi to mozliwośc bycia bardziej kreatywną i pomysłową, bo jak zrobic coś z niczego, lub prawie niczego?
Nie mówię już o kupowaniu używanych ubrań czy przedmiotów, co ostatnio stało się takie modne, bo przede wszystkim ekologiczne:) Ale wtedy wywoływało ogromny niesmak.
Poza tym brałam udział we wszystkich możliwych promocjach i konkursach:) I dzięki temu zaczęłam pisac książkę, której pierwsze 2 rozdziały leżą w czeluściach komputera:) I mam zamiar ją niedługo skończyc...
Jakoś szczególnie nie brakowało mi imprez, wychodzenia do pubu, drogich i markowych ciuchów, kina, wakacji granicznych lub zagranicznych. Ważne były wtedy inne rzeczy. Jednak największym problemem był brak porozumienia z rówieśnikami, nadawali na innych falach, bo mając lat 20 nie myśli się o tak poważnych sprawach jak podręczniki dla młodszego brata, kurtka zimowa, czy jak zapłacic rachunki albo jak je minimalnie zmniejszyc.
Dzięki temu wiem, że poradzę sobie w każdej sytuacji, czuję się bardziej wartościowa i wiem jak zachowam się w sytuacji kryzysu ekonomicznego:)
Dziwią mnie takie komentarze, pełne zawiści w czystej postaci, bo wiem, że można sobie poradzic a zamiast drogich sadzonek kupic nasionka, które sobie zbieram przez kilka miesięcy a potem takie cuda hoduję sama na wszystkich parapetach mojego małego mieszkanka.
Nikt nie wybiera sobie sam jakie życie będzie prowadził, bardziej czy mniej dostatnie, ale jednak mamy na to trochę wpływu i trzeba w to tylko uwierzyc, bo fakt, że się nad sobą użalamy i zazdrościmy innym to nasz wybór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny!