Ale był czas na bieganie, był czas na dzierganie, porządki w ogródku warzywnym tylko nie było czasu na ... odpoczynek.
Na drutach rośnie małe białe cudo, w najprostszej wersji oraz kolejny moher. Moheru przybywa dosyć szybko i jest szansa, że dzisiaj już skończę korpus :)
Mimo tropikalnej pogody bieganie też było wyjątkowe. Sobotni bieg - w towarzystwie F16! A niedziela to chrapka dla kibiców piłkarskich - choć ja do nich nie należę, jednak przebiegniecie się po stadionie to fajne uczucie :)
A w ziołach mam przepiękną...lobelię ;) Nie da się ukryć, że i rośliny odetchnęły po tych upałach :)
A jak Wam minął ostatni weekend sierpnia?
Pozdrawiam.
U mnie pracowicie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda koniec sierpnia na Twoich zdjęciach :-)
OdpowiedzUsuńNiestety nie pamiętam, jak spędzałam ostatni tydzień sierpnia... tak już mam podczas tego niekończącego się remontu...
Pozdrawiam serdecznie.