czwartek, 20 października 2011
Centrum
Wanna, olbrzymia, stoi. Płytki wyszły znacznie ciemniejsze niż to sobie wyobrażałam... Kuchnia czeka na moje dopieszczenie farbami. Pokoje częściowo pomalowane, kolor czeka jeszcze w puszkach.
Maluję, planuję i wybieram i zawsze mam wrażenie, że coś nie wyjdzie po mojej myśli:)
Ale doświadczeni poprzednim remontem, w Naszym Bunkrze, staramy się nie podąrzac tanim kosztem, bo to nie zawsze dobre rozwiązanie.
Oczywiście, żeby miec taki cudny "fartuszek" w kuchni, trzeba było iśc na kompromis, znajdując gdzie indziej oszczędności, ale warto było.
Muszę się zmobilizowac na przejrzenie tych wszystkich " potrzebnych" gratów, bo podobno każdy grat jest potrzebny.
Nie mogłam się powstrzymac i kupiłam już wielkie, piękne, fioletowe filiżanki do kawy. Pilnuję się aby użyc je dopiero w nowej kuchni, bo kuszą strasznie...:)
Cały ten remont daję trochę ukojenia na stwierdzenie, że " rokowania - bardzo złe". Kolejne wizyty w szpitalu ukazują nowe przykrości...
Psychicznie - wykończona, odbijam na fizycznym zmęczeniu.
Powoli przyzwyczajamy się, że pokoik stanie się znów pracownią...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny!