Na wiór. Tak się strasznie podekscytowałam tymi powidłami, ale jednocześnie moim pierwszym wzorem norweskim na czapce no i pomysłami na nowe naszyjniki, że spaliłam powidła. Zła jestem bo je uwielbiam, no i nadźwigałam się śliwek, a były takie pyszniutkie... Ale cóż następnym razem będę się fokusowac na JEDNYM, a nie na trzech rzeczach.
Garnki czyszczą się już prawie tydzień... Myślę, że jest szansa aby je jeszcze uratowac:) Staram się jak mogę:)
No a dziś pięknie, pogoda sierpniowa, kojarzy mi się z wycieczkami rowerowymi i koszmarnie tęsknię za moim dwukołowcem:/ Mój mąż właśnie pedałuje... Potem mecz siatkówki... Kosz zamontowany, piłka napompowana... Ahhhh jak mi tęskno...
Tymczasem ja zapakowałam drożdżówki ze śliwkami, tarty z soczewicą i resztę ciasteczek z jabłkami, żeby wspomóc cyklistów na mecie:) No cóż mi zostało, radośc z pichcenia, zamiast pedałowania.
Powidła śliwkowe można zrobić nowe....:))
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie i pora na bieganie za rowerkiem i pedałowanie....szybciej niż się obejrzysz:),
a na razie buziaki dla Was:)
"Fokuswać się"- fajne słowo, nie znałam:))
K.
Jak zawsze po Twoim komantarzu...tak mi na duszy lżej i miło:* Dziękujemy:)
OdpowiedzUsuńa słowo...tak mi się zamerykanizowało:)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo...wiem co mówię, jako matka Polka dzieciom:))
OdpowiedzUsuńDziś się nie sfokusowałam dostatecznie, bo prałam, mailowałam, prałam ręcznie wełnę i spaliłam w ten sposób połowę naleśników:)
K.
Najlepszej gospodyni się zdarza:)Ale tylko kobieta potrafi robi tyle UDANYCH rzeczy w jednym czasie:) Bądźmy więc dumne:)
OdpowiedzUsuń