Mam.
Mój pierwszy, od początku do końca.
Niestety mimo, że kilkanaście kilometrów to nie jest daleko aby do niego dojechać, to niestety jakoś czasami trudno mi się zorganizować.
Ale sałata i rzodkiewki są pyszne, teraz oczekiwanie na bób - choć mszyce postanowiły go spróbować...
Ale koper, lawenda fasola, ogórki rosną jak na drożdżach :)
W między czasie kontuzja kręgosłupa nie pozwoliła mi aby zając się nim tak jak by tego potrzebował, musiałam zając się tez odrobinę sobą, a jak zapewne wspominałam wielokrotnie brak wysiłku fizycznego działa na mnie baaaardzo źle... Ale wszystko idzie ku dobremu.
Udam się teraz na wzmacnianie mięśni, które tego wymagają a pozostawiam Was z moim ogródeczkiem warzywnym :)
Miłego tygodnia!
A jak pięknie wygląda z tym polem za płotem, ach..
OdpowiedzUsuńJaki klimatyczny warzywniak...sielsko i anielsko!
OdpowiedzUsuńNa naszej działeczce to głównie owoce w tym roku zbieramy....po warzywa biegnę na pobliski rynek. A w kuchni siędziję , bo widz epotrzebę wprowadzania nowych smaków zapachów ;)
Trzymam kciuki za egzamin ;)