poniedziałek, 12 września 2011
Śliwkowo mi:)
Powidła wyszły pyszne:) Normalnie wcinam je cały czas, ciągle, do każdego posiłku:) I tym razem garnka nie przypaliłam:)
Chyba Ty, Krysiu mnie zaczarowałaś pozytywnymi myślami:)
Czytam i czytam Wszystkie Kobietki, zapraszacie już jesień...Juuuuż?!?!? A tak cudnie i letnio na dworze... Odkurzyłam leżaczek i tak popołudniami się z małym Bąblem wygrzewamy na słoneczku, w klapeczkach lub bez. Także odkurzonych.
Już kiedyś wspominałam, że za jesienią nie przepadam. Nie lubię pomarańczu, nie przekonuje mnie ta paleta barw, która powoli wprasza się za okno. Ale czasem wrzesień piękniejszy niż całe lato...ale jakoś zawsze lekka melancholia mnie dopada, takie uspokojenie i oczekiwanie...na co?
Na zimę, aż minie depresyjny listopad, aż czas zacząc przygotowania świąteczne...? Sama nie wiem...
No ale w tym roku przynajmniej mam jasnośc na co czekam:) Właściwie czekamy.
Ja z utęsknieniem, aż wezmę się za dopieszczanie Domowego Ogniska, no i aż przytulę Bąbla. Bo z czekaniem to u mnie jak z z jesienią:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W tym roku musisz uwazac, bo pomaranczowy i rudy na topie. Czekanie nie jest straszne jak sie wie na co: motywuje, uczy, wzmacinia :) mam nadzieje ze w tym roku macie wrzesien pelen slonca!
OdpowiedzUsuń