niedziela, 3 października 2010

Srutu tutu...

Jadeit, srebro, fluoryt.



Złośc mnie ogarnęła. Nie nagle, narastała aż doszło do konfrontacji, która spełzła na niczym. Sprawa nadal nie rozwiązana, we mnie trochę jeszcze kipi, ale powtarzam sobie, że inaczej byłoby nudno. Nie można ciągle chodzic szczęśliwym, zadowolonym. Zmiany nastrojów są potrzebne dla równowagi, która jest zlepkiem różnych stanów i nastrojów. Tylko trzeba je sobie poukładac...

Tak jestem krnąbrna, bo jeszcze młoda, złoszczę się, uwielbiam stawiac na swoim. Ale także jestem pracowita, nie potrafię siedzie bezczynnie a co za tym idzie uwielbima kończyc to co zaczęłam.
Niestety nie podoba się to wielu, w szczególności kobietom... Może to kiedyś zdołam pojąc...

Ahh...

Ale teraz z innej beczki.
Widziałam mieszkanko, Moje, Nasze gdzieś w przyszłym roku już. I załamałam się. Wydaje mi się małą klitką, z niemożliwością ustawienia tam czegokolwiek... Nie odzywałam się 2 dni..
Musiałam to sobie wszystko poukładac, po swojemu, bo u mnie z wyobraźnią przestrzenną jakoś wyjątkowo na bakier. Brak mi tej zdolności właśnie. Ale dopiero wylali strop nad mieszkaniem, wszędzie cegły, rury, wiadra, worki i rusztowania. Podobno będzie lepiej kiedy nałożą tynk...
Ok wierzę, bo czemu nie, ale z większym dystansem.

Cieszę się także oszczędnie, czekamy na ostateczną decyzję banków. Ale nie wizja już jest, nawet płytki do łazienki już wybrane:) Co prawda dopiero w głowie, ale od czegoś trzeba zacząc. Musi by jasny punkt zaczepienia i taki ju jest. Ciepło, przyjemnie i kolorowo fragmentami:) Bo u mnie bez kolorów to ani rusz!!

2 komentarze:

  1. Ślicznie dobrane kolory w tonacji jesiennej:) Cieszę się, że trafiłam do Ciebie poprzez
    Uwolnij Pocztówkę:)

    pozdrawiam serdecznie

    http://slowemmalowane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...