Ubrała się, wypiła soczek, zjadła trochę, pokiwała i poszła.
Nauczyłam się trzymac emocje na wodzy do ostatniej chwili. Nie martwie się na zapas. Nie ma sensu się zadręczam a szczególnie tym, na co nie do końca mamy wpływ.
Ale łezka się w oku zakręciła ;)
Tym czasem... no właśńie co tym czasem? Teraz jakiś czas będę w domu i jak tu sobie czas zorganizowac?! ;) Oczywiście żartuję! Mnóstwo pracy przede mną.
Zatem do dzieła! :)
A w ogrodzie - moja prywatna dżungla ;)
I są pierwsze maliny!
Bazylia cudownie pachnie i smakuje - dodałam ją nawet do lemoniady!
Muszę się przyznac, że wyjeżdzając ostatnim razem do domu, mogłabym spokojnie ustawic sie na jakims ryneczku i mysle, że zarobiłabym nie tylko na lody ;)
Bardzo mnie to cieszy. Podobnie jak sąsiadów z mojego bloku i dwóch pozostałych ;)
Miłego pierwszego tygodnia września!
Helcia przedszkolanka! Mam nadzieję że adaptacja odbyła się bez morza łez.
OdpowiedzUsuńI jak tam przedszkolaczek? Mnie czeka to za rok....trzeci raz :)
OdpowiedzUsuńojej ale slodko- juz panienka do rpzedszkola. 3maj sie 3maj. bedzie dobrze. zobaczysz
OdpowiedzUsuńa ogrod Ty wiesz,ze jak zawsze super